Środa, godzina 20:15.
Wielkimi krokami zbliżamy się do piąteczku, a już na pewno do czwartku. Przeżywszy korki z matmy, angielskiego i basen po lekcjach, chcemy tylko wrócić do domu i obejrzeć trochę Netflixa. Jednak w tę środę grupka śmiałków zaintrygowanych lekcjami pokazowymi wpadła zobaczyć co to takiego to Ultimate Frisbee. No, Weronika nie była zaintrygowana, na szczęście namówiona przez koleżankę Julkę szybko się odnalazła pomimo, że wcześniej nie miała frisbee w rękach.
Trening rozpoczął się krótką rozgrzewką, a po niej przeszliśmy do rzucania. Na początku wszyscy byli lekko nieśmiali i trochę zapomnieli jak dyskiem rzucać. Małe przypomnienie podstawowego rzutu – backhandu, kilka śmieszków i od razu atmosfera uległa zmianie, taka to magia plastikowego dysku.
Żebyśmy wszyscy mogli poznać się lepiej, albo poznać w ogóle, co kilka minut w parach robiliśmy małe przetasowania, żeby wszyscy mieli okazję porzucać ze sobą i z kilkoma bardziej doświadczonymi osobami obecnymi na treningu. Po ich wskazówkach backhandy zaczęły latać prosto jak od linijki, więc przeszliśmy do ulubionego przez wszystkich rzutu. Gdy padło hasło „Teraz forehand” wszyscy jednogłośnie (jak na drużynę przystało) stwierdzili „OOO NIEEE”. Jednak skupiliśmy się na każdym indywidualnie i udało się udzielić kilku wskazówek, co po chwili zaowocowało poprawą i teraz nowi zawodnicy mają już gamę rzutów jak niejeden stary gracz ;).
Jednak rzucanie do osób statycznych to prosta sprawa, dlatego chcąc trochę podnieść poprzeczkę zrobiliśmy ćwiczenie polegające na rzucaniu do biegnących osób. Tutaj nie jest już tak łatwo – musimy dostosować siłę rzutu, to jaką trajektorią dysk ma lecieć i szybko policzyć funkcję kwadratową. Liczenie delty wychodziło różnie, także dobrze, że chodzicie na korki z matmy! Z treningu na trening będzie tylko lepiej. A mimo tego, że było to pierwsze podejście do tego ćwiczenia, to udało nam się wykonać imponujące 10 powtórzeń bez błędu. Wyzwanie na kolejną środę – 15!
W kolejnym ćwiczeniu nasi rookies mieli okazję zasmakować tego, co w Ultimate lubimy najbardziej – gonienia dysku. Dwójka doświadczonych zawodników rzucała podania na całą długość hali, a zadanie polegało na dogonieniu dysku i odpowiednim „przeczytaniu” gdzie będzie on spadał. No i oczywiście złapaniu podania. Musieliśmy trochę się nabiegać, ale widać było zaangażowanie i ogromną determinację w łapaniu, a niektóre spektakularne chwyty zaskoczyły nawet starych zawodników.
Na koniec treningu zagraliśmy krótki mecz, do którego dołączyli gracze bydgoskiej drużyny Astro Disco. Tam dało się zauważyć, że świeżaki nie przespały treningu. Rzuty leciały do celu, a mecz nie był falą strat i dysków rzuconych w ścianę – co było całkowitą odwrotnością tego co zapamiętaliśmy z lekcji pokazowych.
Po meczu szybkie rozciąganie, by uniknąć zakwasów następnego dnia. Szybkie, nie dlatego, że wszyscy chcieli już iść do domu. Trochę pochłonęło nas granie i Pan opiekun hali już czekał by wyłączyć nam światło, bo powinniśmy już dawno wychodzić ;). W szatni wszyscy wyglądali na zmęczonych, ale zadowolonych, a po nieśmiałej atmosferze z przed treningu nie było śladu. Dobry humor udzielił się nawet tacie Szymona, który zbił z nami potreningowe piątki! Juhu!
Pierwszy trening Akademii spełnił, a nawet trochę przeszedł nasze oczekiwania. Czego moglibyśmy chcieć na kolejnym? Może nieco większej frekwencji, ale mamy nadzieję, że o to zadbali już sami obecni i powiedzieli coś dobrego następnego dnia na przerwie między matmą a historią. Jeżeli żałujecie, że ominął Was trening – nic straconego, widzimy się już w środę 14.03 o 20:00!
UP!